Mistrz Gry
Pewnego razu w Caglar w karczmie, gdzie trwała w najlepsze biesiada, miód , piwo i różnego rodzaju trunki lały się strumieniami, pili wszyscy od elfów przez mieszańców aż po krasnoludy, co ciekawe znalazł się tam również paladyn (a podobno to abstynenci). Wtem w czasie wznoszenia toastu za zwycięską bitwę z Orkami, wpadł do karczmy ranny człowiek , w poszarganej szacie i krzyknął :
Napadli ! Napadali na nas ...-powiedział nie mogąc złapać oddechu.
-Miodu mu !- zawołał ktoś spod baru.
Pijąc łapczywie i łapiąc w końcu oddech wydukał:
-Jechaliśmy z karawaną do Crealar , 20 ludzi i masa złota i skór. Wtem wyszli nie wiadomo skąd...- tu zamilkł na chwile.- zaatakowały nas bestie zabiły prawie wszystkich ja i mój przyjaciel uszliśmy ale on zbyt krwawił o Algurze...-tu przerwał na dłużej- błagam panowie pomścijcie ich ! Wszystko co znajdziecie do was należy to stało się jeszcze w zagajniku jakieś 5 km za rzeką błagam was !- kiedy to wykrzyczał zemdlał z wrażenia płożyli go na ławie, a wtedy wypadł mu z kieszeni opis wiezionych dóbr i trasę a także adres kupca Meyrona do którego wieźli towary.
Na to ktoś krzyknął - Ja idę kto ze mną ?!
Ostatnio edytowany przez Mistrz Gry (2013-01-13 20:40:33)
Offline
Pieprzyć złoto, te skurwysyny napadły na bezbronnych ludzi. Moja laska w tym momencie się chyba na wiele nie zda, młot przesiąknie krew zielonych drani. - Pomyślał Rekiu. Po czym wstał od miodu i lekko chwiejąc się zawołał:
-KTO IDZIE ZORAĆ DUPY ORKOM?!
Po czym zamachnął się młotem w powietrze, wziął mapę i ruszył we wskazane miejsce.
Offline
Mistrz Gry
a więc dobrze ! spotkajmy się przy wejściu do zagajnika jutro jedną godzinę przed zachodem słońca - rzekł nieznajomy. Na tyłach karczmy siedziało dwóch orków którzy pilnie obserwowali co dzieje się na sali.
Ostatnio edytowany przez Mistrz Gry (2013-01-13 20:52:34)
Offline
-Dobrze więc, pójdę się przygotować - powiedziałem i chociaż wypiłem ledwie kufel piwa to gdy wychodziłem już ledwo mogłem chodzić. Dotarłem do miejsca mojego zakwaterowania i jak długi ległem na łóżko. Po paru godzinach obudziłem się z kacem poprosiłem służbę o pomoc przy ubraniu zbroi. Chwyciłem jeszcze miecz i udałem się we wskazane miejsce. Gdzie i tak musiałem poczekać na resztę.
Offline
- Skąd jesteś taki pewny, że... - urwał Sarakiel, widząc, że krasnolud go nie słucha.
Westchnął głęboko, udał się do wynajętego na tę noc pokoju, i spakował. Zostawił tylko kartkę z napisem "Jednak śniadanka nie będzie mi dane tu zjeść, forsę zatrzymaj, ale pamiętaj o mnie, że kiedyś wrócę" i położył na komodzie. Po chwili wyszedł z budynku, osiodłał swego czarnego konia i ruszył samotnie na zachód, w stronę zagajnika.
Offline
Mistrz Gry
i tak wybiła godzina spotkania ....
Offline
Skoro tak postanowiliście... Chwilę temu wpadłem na pomysł. Po cichu udamy się na miejsce zdarzenia a następnie poszukamy sprawców. Gdy ich odnajdziemy powiem wam co dalej!
Ktoś proponuje coś innego?
Offline