Po chwili Sarakiel już był kilkadziesiąt metrów dalej. Nadstawiając uszu, słyszał jedynie ćwierkanie ptaków i głośne rozmowy jego towarzyszy z oddali. Gdy razem z Belegundem dotarli na miejsce, zaczęli ogarniać wzrokiem teren.
Offline
Mistrz Gry
Straż nagle usłyszała szmer i kilkanaście sylwetek przebiegło nieopodal nich.
Ostatnio edytowany przez Mistrz Gry (2013-01-13 21:27:21)
Offline
-Zaprawdę panie krasnoludzie. Wasz naród naprawdę jest wielki skoro ich najważniejszym ekwipunkiem jest miód pitny. Więc wezmę trochę na wyleczenie kaca.
Offline
A skąd?! Jak żeś jest chory to mam tu wszystko czego by Ci <hik> potrzeba! Barsaliść, konopia i inne nawary dla kapłana niezbędne. Ale kto powiedział, że miód się nie przyda panie Palladynie <hik>?
Tyle po naszym miodzie.. Czas zorać tych skurwieli <hik>! Mój młot jest gotowy!
Ostatnio edytowany przez Rekiu (2013-01-13 21:35:45)
Offline
Mistrz Gry
Wtem niespodziewanie wypadła na nich zgraja Niedźwieżuków ok. 5 a także dwójka Gnolli.
Ostatnio edytowany przez Mistrz Gry (2013-01-13 21:43:09)
Offline
-Panie krasnoludzie nie twierdzę że miód jest nie potrzebny. - powiedział Atram i w tym samym momencie wziął od Krasnala bukłak (czy co tam ma) i wypił z niej parę łyków. - od razu lepiej. W tym momencie wyskakują wrogowie
Offline
Paladyn wyciągnął swój miecz i wywinął nim młynka. Przed walką pomodlił się jeszcze do Algura aby wspomógł jego rękę. Po chwili przystąpił do ataku zwinnie uchylił się przed pazurem Gnolla i rozpłatał go jednym cięciem miecza. Następnie musiałem się uchylić przed ciosem buzdyganu jednego z Niedźwieżuków przez jakiś czas trwała między nami walka polegająca na atakowaniu mieczem na tarczę. Wiedziałem że jest ode mnie silniejszy dlatego szybko zaatakowałem go w lewą nogę której nie osłaniał pancerz gdy przeciwnik upadł wbiłem mu miecz prosto w serce. Rozejrzałem się ale było już po walce. Dlatego wbiłem glingę w ziemie tym samym ocierając ją z ciemnej krwi
Offline
Sarakiel, wyciągnąwszy łuk, szybko naciągnął cięciwę ze strzałą i skierował swój wzrok ku wybranemu niedźwieżukowi. Trafił go w plecy, jednakże ten, dzięki swojej szybkiej reakcji, odwrócił się i pomknął ku przeciwnikowi. Elf wystrzelił kolejny pocisk w jego stronę, niestety jednak spudłował. Niedźwieżuk zdołał uderzyć go w twarz z dosyć dużą siłą, po czym Sarakiel odleciał do tyłu. Prędko się pozbierał, zrobił unik przed kolejnym nadchodzącym ciosem, wyciągnął swój krótki miecz i, najpierw robiąc drugi uskok w prawą stronę, dźgnął niedźwieżuka, tym razem w okolicę skroni, po czym bestia została powalona na ziemię. Ponownie wyciągnął łuk i zaczął pomagać towarzyszom z dystansu.
Offline
Rekiu walił młotem na oślep i jakimś cudem udawało mu się kilka razy walnąć jednego niedźwieżuka po czym znużony ciągłymi unikami i waleniem zrobił fikołka pod nogami bestii i wymierzył mocny cios z podskoku w jego głowę. Rozejrzał się i doskoczył do jednego z Gnolli i niemal natychmiast został przez niego powalony. Nie zastanawiając się wypił kolejny nawar i jak w transie zaczął wywijać młotem trafiając gnolla w czułe miejsce. Gnoll upadłszy na kolana wyciągnął sztylet ale Rekiu szybkim ruchem młota złamał mu rękę a następnie... pieprznął go w głowe z całych sił. Rozejrzał się by wspomóc kompanów.
Offline
Belegund rozpoczął morderczą salwę z łuku, a kiedy skończyły mu się strzały, wziął swój miecz i ruszył do szarży. Jego ruchy w walce były spokojne i opanowane. Przypominał sobie wszystko, czego uczyli w Gildii Łowców.
Offline
Mistrz Gry
Po powaleniu wszystkich bestii bohaterowie dokładnie przeszukali ich zwłoki okazało się że mają przy sobie spore ilości złota a także pięczeć z Caglar, a ich kończyny umorusane były w błocie. Bagna są nie cały 1km stąd.
Offline
Wtem Rekiu ochłonął. Znowu był kapłanem. Zaczął powoli przypominać sobie co robił a jego oczy znowu wyglądały normalnie - czarno czerwone plamy znikały. Gdy zobaczył co się wydarzyło przed leczeniem poległych ratowała go tylko nienawiść do tego co zrobili... i brak różdżki.
Offline
Mistrz Gry
I ruszyli na bagna nie uszli daleko a już zauważyli wozy co ciekawe przy nich nie było dzikich bestii a dwójka orków z karczmy u ich stóp leżały martwe gnolle...
Offline
-Ach nie obchodzi mnie to że ci orkowie zabili gnolle. Zazwyczaj jestem pokojowo nastawiany ale jeśli o mnie chodzi to jestem za tym żeby ich zabić. - wściekł się Atram
Offline
Zbliżając się Rekiu po cichu rzekł do towarzyszy:
-Trzymajcie broń w gotowości, w takich sytuacjach nie wolno ufać nikomu obcemu. Atramie, załatwie to jak na Kapłana przystało.
Ostatnio edytowany przez Rekiu (2013-01-13 22:06:38)
Offline
Mistrz Gry
Orkowie chyba posłyszeli głosy z lasy sięgnęli po topory i zawołali: kto tam !? nie wyjdzie !! bo topór w łeb !
Offline
Mistrz Gry
aj owszem wszystkich wyrżnęliśmy a teraz czego tu szukacie ?!
Offline