Mistrz Gry
Każdy miał kiedyś ochotę zrobić coś szalonego, niektórzy potrafią żyć samą adrenaliną... Oczywiście w przenośni. Historia ta miała miejsce w Zeller, mieście ludzi nieopodal wschodniej rzeki.
Tuż przed budynkiem urzędu miasta wpadasz na niejakiego Jelera. Jest to chłopak młodzieńczej, szczupłej postury, niestarannie uczesany. Blondyn oferuje ci pracę w ciemno, o ile spotkasz się z nim w karczmie dziś o północy. Odchodząc widzisz, że zaczepia także inne osoby. Zastanawiając się, czy to nie aby jakiś przekręt, ruszasz pod wskazany adres, aby przed zdobyciem zlecenia zakosztować jeszcze smaku piwa.
Wieczór. Widzisz, jak Jeler wchodzi do budynku i siada w kącie. Niewiele myśląc, ruszasz w jego stronę, dosiadając się do niezbyt dużego stolika. Obok ciebie pojawiają się też inne postacie.
- No, to kogo my tu mamy? - pyta was.
Offline
Kimmuriel bacznie obserwował wszystkich zgromadzonych, nie chciał odzywać się pierwszy...
Offline
Gongard Rodley najmężniejszy krasnolud w cały Hamad weteran rewolucji przeciwko orkom i smakosz miodu pitnego a także dobry przewodnik- przedstawił się krasnolud
Offline
Mistrz Gry
- Oh, gdzież moje maniery, no tak elfie, masz rację - zmieszał się Jeler. - Nazywam się Jeler. Po prostu Jeler. Jestem usługowcem do spraw niezbędników życiowych i mieszkam na stałe tu, w Zeller. Moim ojcem był porucznik armii Locent, dopóki nie zeżarło go coś na cmentarzu. Wydaje mi się, że tyle powinniście o mnie wiedzieć.
Offline
-Przejdźmy do rzeczy... Co mamy zrobić, co będziemy z tego mieli i dlaczego potrzebujesz aż tylu osób?
Offline
- W porządku... - rzekł z wolna elf, jakby mocno przetwarzając jakieś informacje. - W takim razie pozwól, że ja, elf Amras, nazywany Wędrowcem Znikąd, z chęcią wysłucham tego, co masz nam do zaproponowania.
Offline
Mistrz Gry
- A więc... W miejscu mojej pracy coś się zalęgło i przez to nie jestem w stanie wykonać wszystkich moich zleceń. Nie wiem dokładnie co to jest, ale na pewno nie jest to nic dobrego. Na ulicy zaczepiłem akurat was, bo wyglądacie na mężnych i uczciwych ludzi. Tylko ostrzegam: nie będzie to praca łatwa i przyjemna. Powiem wprost. Ta robota będzie gówniana. Ale za to sowicie zapłacę, o to nie musicie się martwić. Po skończonej pracy wrócicie do mnie a ja was odpowiednio wynagrodzę. Będziecie zadowoleni, oj, będziecie!
Offline
"Gówniana robota to robota w sam raz dla faerie" - pomyślał Kim, lecz z drugiej strony wiedział, że musi znaleźć "przyjaciół" w tym mieście, więc warto będzie pomóc temu iblith...
- Wchodzę w to, gdzie mamy iść?
Offline
Elf, widząc reakcję całej reszty zaczął delikatnie mięknąć. "A w sumie" - pomyślał - "czemu by nie. Zawsze można sie zabawić, nawet jeśli gówno (oby nie dosłownie) z tego wyjdzie".
- No w porządku, niech będzie, po co mi wiedzieć cokolwiek więcej. Wskazuj pan kierunek a ja już zadbam o to, by magiczna ręka nadzorowała przebieg wyprawy!
Offline
Mistrz Gry
- No, i tutaj właśnie zaczyna się ta gówniana sprawa... Otóż musicie zejść do kanałów, gdzie... - ktoś wypluł napój, który akurat spożywał. - Panowie, spokojnie, są ścieżki, dzięki którym można zagwarantować brak ubrudzeń na waszych szykownych ubrankach. A poza tym, to nie będzie trwać długo...
Ktoś wtrącił się:
- A więc co dokładnie oznacza "usługowiec do spraw niezbędników życiowych"...?
Jeler ponownie się zmieszał.
- Yyy, no ten, tego... Ścieki czyszczę. I kanalizację przepycham. Chociaż patrząc po waszych głupich minach to wiem, że dmuchnąłem więcej rur niż wy wszyscy razem wzięci! Dobra... Kto weźmie robotę? - zapytał.
Offline
Kim zlekceważył głupią uwagę człowieka i zwrócił się do reszty zatrudnionych:
- Ktoś tutaj dobrze widzi w ciemności? Nie licząc mnie oczywiście...
Offline
Mistrz Gry
- Odziedziczyłem po ojcu kilka rzeczy, w tym trochę gotówki. Jestem gotowy wszystko to oddać w wasze ręce - odpowiedział Jerel. - Dobra, a więc spotkajmy się za dwie godziny przy wejściu do kanałów, łatwo tam traficie, jest na wschód od karczmy. Do zobaczenia! - odrzekł człowiek i opuścił wasze towarzystwo.
Dwie godziny później znaleźliście się pod wejściem do ścieków. Jerel otworzył wam wejście i ruszyliście do "serca miasta".
Offline
Amras wyszeptał krótką formułkę, a nad jego głową pojawiła się kula światła, dzięki czemu cały tunel stał się widoczny dla drużyny... i nie był to widok specjalnie zachęcający do odbywania w środku jakichkolwiek spacerów.
Offline